Jestem padnięty, ale zadowolony. W tej chwili wróciłem, po kilku godzinach roboty. Malowanie blatów ostatnią warstwą i przerzucanie ziemi szpadlem to żadna robota. Najgorsza praca to ta z górnymi płytami. Przykręciliśmy kolejne dwie, ale okazało się, że zaczynają się rozjeżdżać, było ryzyko, że kolejne cztery jeszcze bardziej się rozjadą, więc trzeba było wszystko odkręcić, wypoziomować, powycinać kątówką rowki i jeszcze raz poskręcać. Może nie widać na zdjęciu efektu pracy, ale to była ciężka przeprawa, bo płyty ciężkie, a było tylko czterech chłopa do pracy.
No ale jest równo! Jutro powinno się udać ostatnie cztery płyty przykręcić. Jest szansa, że wystartujemy 1 września :)
